piątek, 13 marca 2015

Anioł Stróż - Nicholas Sparks

       Sięgając po kolejną powieść Sparksa myślałam, że będzie podobna do poprzednich. Ot typowa historia miłosna. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w połowie książki odkryłam, że czytam thriller. Macie ochotę dowiedzieć się, jak mu wyszło? Tak samo dobrze, jak łzawe romansidła czy jednak nie ma już tego czegoś? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.
      Poznajemy Julie, która została wdową w wieku 25 lat. Niespodziewanie w Wigilię dostaję psa od zmarłego męża. Mijają cztery lata. Kobieta zaczyna umawiać się na randki. Jest jednak bardzo niepewna w relacjach z mężczyznami. Wszystko przeważnie kończy się po jednym spotkaniu. Dopóki nie poznaję Richarda. Musi przyznać, że podoba się jej. Natomiast mniej jej psu. Na jego widok robi się  bardzo agresywny. Julie sądzi, że jest po prostu o nią zazdrosny. Czy jednak obawy psiaka okażą się słuszne?
       Julie odkrywa, że nic z tego nie będzie i postanawia umówić się... ze swoim przyjacielem. Ciągle zastanawia się czy im wyjdzie, ale uważa, że warto zaryzykować. Richard jednak nie daję jej spokoju. Kobieta nie ma pojęcia o co może mu chodzić... Czy jest bezpieczna? Kim tak naprawdę okaże się Richard?
        Książka mnie naprawdę zauroczyła. Nie od dzisiaj wiadomo, że Sparks ma świetny styl. Pozycję przeczytałam w zaledwie kilka godzin. To naprawdę sygnał, że powieść jest dobra. Autor postanowił nas zaskoczyć. Napisał naprawdę coś nieprzeciętnego. Oczywiście nie obyło się tutaj bez wątku miłosnego, jednak nie on jest na głównym planie. A co jest? Mamy do czynienia z kimś kto nie cofnie się przed niczym. Cały czas zastanawiamy się czy główna bohaterka jest bezpieczna.
         Anioł Stróż zaczyna się naprawdę banalnie. W sumie nie. Rzadko dostaję się prezenty od kogoś, kogo już nie ma na tym świecie. :) Jednak Sparks łatwo przechodzi z jednej sceny w kolejną. Naprawdę ma tę łatwość. I wyjątkowo - nie ma łez!

         
Ocena: 7/10

czwartek, 26 lutego 2015

Poczwarka - Dorota Terakowska

         Od samego początku wiedziałam, że ta książka będzie inna. Wskazywał na to sam fakt, że czytałam ją w pdf-ie, nie robiąc przy tym żadnej przerwy. Nawet moje wrażliwe oczy się nie zmęczyły! Może po prostu łzy je ukoiły? :)
         Adam i Ewa (uważam, że wybór akurat tych imion nie był przypadkowy) wiodą poukładane życie. Niczego im nie brakuję, więc decydują się na dziecko. Wszystko układa się idealnie aż do dnia narodzin. Dziewczynka rodzi się z zespołem Downa. Rodzice przeżywają szok. Niestety Adam nie potrafi zaakceptować tego co otrzymał. Zawsze marzył o rodzinie idealnej. Nie zamierza wychowywać osoby, która nie będzie potrafiła spełnić jego oczekiwań. Chcę oddać dziecko. Ewa postanawia sprzeciwić się mężowi. Nazywa dziewczynkę Myszka. Mężczyzna nie potrafi zrozumieć tej decyzji, jednak nadal chcę żyć z kobietą. Niekoniecznie ze swoim dzieckiem.
         To życie nie jest łatwe. Adam patrzy na Myszkę z obrzydzeniem. Nie chcę, nie potrafi jej zaakceptować. Mogłoby się wydawać, że ona o tym nie wie. Jednak prawda jest inna. Ona czuję, że tatuś się odsuwa, że nie chcę jej dotknąć. Mimo, iż jest upośledzona zdaję sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. Próbuję to zmienić. Chcę zasłużyć sobie na miłość. Jednak to co w jej głowie jest idealne, w świecie zewnętrznym wygląda zupełnie inaczej.
         Myszka ma swój własny świat. Naprawdę, kiedy zaczniecie czytać - od razu ją pokochacie. Nie będzie Wam przeszkadzał jej defekt. To naprawdę nic. Szkoda, że Adam nie mógł tego zrozumieć. W książce jest pokazana droga, jaką trzeba iść, żeby wychowywać osobę chorą na zespół Downa. Nie jest to łatwe. Ewa naprzemiennie kocha i nienawidzi córkę. Powieść pokazuję, jak trudno wychować osobę niepełnosprawną.
         Pozycja jest naprawdę niesamowita! Czytając mamy wrażenie, że utożsamiamy się z którymś z bohaterów. Z którym? To chyba tak naprawdę zależy od tego w jakiej sytuacji jesteśmy. Dzięki książce stajemy się wrażliwsi. Dzięki niej nauczymy się patrzeć na osoby chore inaczej. Nie z obrzydzeniem. Nie z wyższością. Może chociaż w maleńkim stopniu je zrozumiemy.

Na pewno jest to powieść, do której się wraca. Nie można o niej szybko zapomnieć. Ona cały czas tkwi w podświadomości, nawet jeśli człowiek myśli, że już nie ma z nią dużo wspólnego. Naprawdę ma, bo taka historia mogłaby wydarzyć się w życiu każdego z nas.

Ocena: 10/10 

sobota, 21 lutego 2015

Pięćdziesiąt twarzy Greya - E. L. James

         Książka, o której słyszał każdy.  Dużo osób mi o niej opowiadało. Być może opowiadało to za duże słowo. Mówili, albo że jest infantylna, albo jaka to przecudowna! I oprócz tego, że można ją nazwać książką erotyczną nic więcej się nie dowiedziałam. Nie lubię czytać recenzji przed przeczytaniem czegoś. Psuję mi to radość czytania. :) Nie miałam w planie czytać tej "książki dla mamusiek", jak to mi pewna osoba powiedziała. W sumie dość długo dyskutowaliśmy czy to faktycznie jest "książka dla mamusiek". Wiadomo opinii tyle ile osób. Co mnie zatem skłoniło? Sama nie wiem. To był zwyczajny impuls, zwłaszcza, że 15 książek czeka w kolejce, więc na brak lektury nie mam co narzekać.
          Na początku książki poznajemy młodą, niedoświadczoną Anastasję (Anę) oraz niesamowicie przystojnego, na widok którego każdej kobiecie zapiera dech w piersiach Christiana Greya. Ana kończy szkołę, a on jest prezesem w szybko rozwijającej się firmie. Kobieta przeprowadza z nim wywiad. I rzecz by można, że historia się kończy. Grey odszukuję dziewczynę, umawiają się na randkę. Zapachniało mi w tamtym momencie tanim romansidłem.
Następnie Grey chcę wszystko zakończyć (zanim cokolwiek się zaczęło) i oznajmia Anie, że nie jest dla niego! Tutaj akurat wyczułam, że już gdzieś to czytałam, ale nie wiadomo, w którym kościele mi dzwoniło, więc zostawiłam to w spokoju. Jak się pewnie domyślacie młoda kobieta nie daję za wygraną i uwodzi czarującego mężczyznę.
          Grey przeraża kobietę tym, jaki seks lubi. A ta mu wyjawia, że jest dziewicą. Tak, z tego momentu powieści miałam największy ubaw. Wszystkie jego niecne plany spaliły na panewce. Jednak mamy do czynienia z upartą osóbką, która nie daję się spławić za drzwi. I uprawiają pierwszy seks. Specjalnie użyłam słowa pierwszy - dla Anastasji jest to pierwszy raz, a Grey uprawia po raz pierwszy waniliowy seks.

- Co to jest waniliowy seks?- Czysty seks, Anastasio. Żadnych zabawek ani dodatków (...)
-Och.- Myślałam, że nasz seks był czekoladowy z sosem karmelowym i wisienką na wierzchu. Ale co ja tam mogę wiedzieć...

         Jednak to nie jest to, czego pragnąłby Christian. On uwielbia perswazję i dominację. Zabiera ją do swojego pokoju zabaw... Dziewczynie nie podoba się to ani trochę.  Pokazuję jej świat BDSM. W sumie co do tego można mieć duże wątpliwości. Powiedzmy, że jest to bardzo mała i bardzo delikatna namiastka BDSM. Jeśli ktoś nie wie co to jest odsyłam do Wikipedii. Także nie mogę powiedzieć, że w książce było dużo perswazji.
         Ana boi się bólu. Nie chcę, żeby chłopak zrobił jej krzywdę. Po poznaniu go  ciągle płacze. Nie może powstrzymać łez. Niepokoi to jej znajomych. Przecież ona wcześniej nigdy nie uroniła chociażby jednej łzy, ale i nie była zakochana. Ciągle zastanawia się czy chcę takiego życia, jakie może zaofiarować jej Christian.
         W całej książce zdecydowanie najwięcej jest tego, jak bardzo Ana się boi, że Christiana bezwzględnie nie wolno dotykać, jak to Anastasja niesamowicie pachnie,  że ma jeść oraz że nie może przyjmować tak drogich prezentów, bo czuję się jak dziwka. Tak, zdecydowanie za dużo było tych zdań... Każde pojawiało się w każdym rozdziale. Do znudzenia.
          Książka praktycznie opiera się na tym, że albo główna para bohaterów je kolację albo uprawia seks. (W sumie dla Greya było to ostre pieprzenie, ale co ja tam wiem) Są jeszcze sceny poboczne, ale można je tutaj pominąć. A zakończenie też jest bardzo śmieszne. :D Ana ucieka, bo Christian daję jej 6 (słownie: sześć) klapsów pasem! A wiedziała na co się piszę...
     
Co myślę? Sama nie wiem. Na pewno plusem powieści jest to, że bardzo szybko się czyta. Minusem jest  na pewno fabuła, która zbytnio nic ciekawego nie wnosi oraz trochę zakłamany świat BDSM. Bo w końcu, albo jest uległa, albo lubi jak się z nim droczy. No i na takich warunkach uległa nigdy nie wprowadzałaby warunków, ale no autorka chciała tak. Nie mam pojęcia czemu pozycja stała się bestselerem. Na moje jest to szybka książka na oderwanie się w samotnym wieczorze. Nic więcej.

Ocena: 4/10 

poniedziałek, 16 lutego 2015

Halina - Witold Ławrynowicz

          Książki historyczne? Zawsze sądziłam, że to nie dla mnie. Będąc umysłem ścisłym brakowało mi czasu na pogłębianie się w historii Polski. Jednak ostatnio przez świetne filmy, które obejrzałam: Miasto 44, Inka oraz spektakl teatralny o tematyce wojennej sprawiły, że zaczęłam na wszystko patrzeć inaczej. Tamte czasu to naprawdę nie była tylko zimna wojna. I jakoś pomału to do mnie dotarło. Kiedy natrafiłam na powieść Halina i przeczytałam opis nie wahałam się zbyt długo.
          Akcja powieści rozgrywa się w 1918 roku w czasie rewolucji bolszewickiej. Książka zaciekawiła mnie od pierwszych stron, ponieważ w epilogu było odwołanie do przeszłości. Taki trik naprawdę wywołuje u mnie dużo emocji i mój mózg zaczyna zastanawiać się:co będzie dalej. Akurat w tym wypadku dalej nie było za przyjemnie, ale po kolei.
Na początku poznajemy Wiktora, który jest ojcem rodziny, robotnikiem. Wiedzie spokojne życie, dopóki nie dostaję telegrafu od swoich rodziców. Postanawia (a może taką presje wywiera na nim żona?) - toksyczna kobieta swoją drogą> udać się do nich. Nie zastaję tam nic dobrego. Zaczęła się rewolucja. Krótko po tym trafia do więzienia i tam obiecuje znajomemu rodziców, że uratuje tytułową bohaterkę - Halinę.
           Droga do uratowania kobiety wcale nie jest łatwa. Mężczyzna nawet zastanawia się, jak niby ma tego dokonać. A kiedy nadarza się okazja zastanawia się czy po prostu nie uciec. W końcu nie wie czy kobieta jeszcze żyje. Jednak honor zwycięża. Następnie mamy okazję przeżywać Wraz z nimi ich wszystkie przygody. Nigdy nie wiemy czego możemy się spodziewać. Wyjdą cało z opresji, a może trafią do więzienia? Co ich spotka po drodze?
            Ławrynowicz stworzył naprawdę ciekawą powieść. Poznajemy sporo uczuć: nienawiść, miłość, przyjaźń. Wszystko razem tworzy ze sobą idealną mieszankę. Nawet długie opisy są znośne. Skoro ja tak twierdzę to coś musi w tym być. :)

Ocena: 9/10

__________________________

Zdaję sobie sprawę, że dawno mnie nie było. Złożyło się na to kilka czynników, które nie pozwoliły mi w pełni usiąść z książką w ręku. :) Na szczęście teraz mam trochę wolnego (czyżby?) i mam nadzieję, że wszystko nadrobię! 

niedziela, 18 stycznia 2015

List - Richard Paul Evans

         O tym autorze przeczytałam na jednym z Waszych blogów. Właśnie z recenzjami książek. Bardzo szybko spodobało mi się, jak pisze i zapamiętałam nazwisko. Kiedy odwiedziłam bibliotekę zapytałam czy są jego książki. Pani bibliotekarka stwierdziła, że mam szczęście, bo niełatwo dostać jego pozycję. Mówi to samo za siebie, że skoro są ciągle wypożyczone to też warte uwagi. Dlatego byłam bardzo uradowana, kiedy w moje ręce trafił List. 
          Z prologu i później epilogu wynika, że autor znał się z dwójką bohaterów. Nigdzie nie zostało napisane czy to prawda czy po prostu pisarz wymyślił to na potrzeby historii. Wydaję mi się, że coś takiego mogło się zdarzyć w prawdziwym życiu. W końcu większość opowieści ma swoje odzwierciedlenie w codzienności.
         Poznajemy małżeństwo MaryAnne i Davida. Chociaż oboje darzą siebie bardzo dużym uczuciem to David zamyka się w sobie. Jego ucieczką jest praca i liczne delegacje. Dlaczego?  Zmarła ich księżniczka, ukochana córeczka. A to też nie było tak do końca... Znaczy z tą ich. Wszystkiego dowiecie się w powieści. MaryAnne podejmuje bardzo ważną decyzję. Jeśli chce, żeby coś się zmieniło musi wyjechać. Decyduję się na to, aby jej mąż mógł nadal funkcjonować jak normalny człowiek. Czy podjęła odpowiednią decyzję? Ma dość tego nieczucia z jego strony... W międzyczasie David postanawia odnaleźć swoją matkę, która opuściła go w dzieciństwie. Jest to dla Niego bardzo bolesne wspomnienie. Dowiaduję się bardzo istotnych rzeczy i uświadamia sobie pewną rzecz. Poznaję też młodą kobieta. Jest nią naprawdę zauroczony. A ona obiera sobie za cel zdobycie go.
Czy jednak pójdzie jej tak łatwo? Czy MaryAnne wróci do męża?
         Ta książka to nie tylko historia ich miłości. Jest tutaj też pokazane, że Murzyni nie są wcale gorsi od "białych". Naprawdę podobał mi się ten wątek. W końcu ktoś wyraził swoją opinię na ten temat! Książka uświadamia, że Nasze dzieciństwo ma wpływ na dalsze życie. W końcu to w trakcie niego wszystko tak naprawdę się zaczyna. Dlatego tak bardzo ważne jest, żeby najbliżsi pokazali Nam w nim jak bardzo nas kochają. :)
          Polecam. Można dowiedzieć się wielu rzeczy, spojrzeć na wszystko świeżym okiem. Zobaczyć, że czasami niektóre sytuacje same odnajdują swój finał. Wcale nie trzeba przyśpieszać ich biegu. Wydaję mi się, że znalazłam kolejnego autora z którym zostanę na dłużej. I zapewniam Was, że Wy również, kiedy zagłębicie się w jakąś z jego lektur.

Ocena: 9/10


Na koniec mam do Was ogromną prośbę! Jestem kierownikiem projektu społecznego i bardzo potrzebujemy Waszych "lubię to" To naprawdę nic nie kosztuję, a możecie sprawić mi i kolegom ogromną radość. Link do strony: klik  , jeśli komuś nie wchodzi: https://www.facebook.com/dwaswiatykozmin?ref=ts&fref=ts
Z góry dziękuję. :* Polecajcie znajomym... 

piątek, 16 stycznia 2015

W pajęczej sieci - Joy Fielding

         Oto książka, która potrafi zwieść. Kolejny raz udowodniono mi, że tak naprawdę nie wiem NIC. I to co Nam się wydaję nie zawsze jest prawdą!
 Zastanawialiście się czasami czy ktoś nie knuję za Waszymi plecami? Czy jest tak naprawdę w stosunku do Was fair. Muszę przyznać, że boli bardziej, kiedy jest to dla Nas bliska osoba... Bohaterka tej powieści przekonała się o tym na własnej skórze.
         Poznajemy młodą Charley, której nie było dane wyjść za mąż. Być może przez to jakie miała dzieciństwo. W powieści ten wątek ma dość spore znaczenie. Kobiecie nic nie brakuję, jak się okazuję jest cudowną mamą dwójki dzieci. Ma pracę, w której się realizuje. Bowiem piszę felietony do własnej rubryki w gazecie. Nie wszystkim jednak się podobają. Charley piszę to co myśli, dlatego przeważnie te osoby jej nienawidzą. Prawda w oczy kole. Każdy pewnie coś takiego przeżył.
         Na horyzoncie pojawia się życiowa szansa dla bohaterki. Jest nią napisanie biografii o morderczyni. Charley postanawia ją wykorzystać i podejmuję rękawice. Przy okazji zaczyna iskrzyć między nią, a prawnikiem Jill (dzieciobójczyni). Zaczyna dostawać e-maile z groźbami. Pewnie nie przejęłaby się nimi, gdyby nie grożono w Nich jej dzieciom.
Powieść ma dużo zwrotów akcji. Polubiłam jej brata, ale tu nie było tak prosto. Miałam dylemat: jest dobry czy zły. Aniołek podpowiadał: Jest dobry, taki bezbronny. Jakbyś kogoś takiego poznała to pewnie byś się zakochała... Diabełek miał odmienne zdanie: On jest zły, nie warto mu ufać. I co robiły te zdjęcia dzieci w jego półce? Coś w tym musi być! A ja nie wiedziałam komu wierzyć. W pewnym momencie szala została przesądzona na jedną ze stron. Nie powiem Wam na którą. :))
          Bardzo polecam książkę. Czasami nawet nie spodziewamy się kto jest Naszym przyjacielem ,a kto wrogiem. Pozycja pokazuję, jak bardzo w niektórych sprawach możemy się mylić! Nie raz naprawdę niewiele brakuję, żeby doszło do nieszczęścia. Jakie jest Nasze zadanie? Chyba mieć oczy dookoła głowy, w miarę szybko się orientować w sytuacji oraz za wszelką cenę do tego nie doprowadzić.

Ocena: 9/10

niedziela, 11 stycznia 2015

Wybór - Nicholas Sparks

          Bardzo lubię i cenię sobie twórczość Sparksa. Jednak ta książka czekała dość długo na swój dzień. Obowiązki, obowiązki chyba każdy wie o czym piszę... Na szczęście w końcu znalazłam czas, żeby wziąć ją do ręki. Oczywiście nie pożałowałam.
          Każdy z Nas musi dokonywać wyborów. Nie raz większych, częściej tych małych dnia codziennego. Pewnie są tutaj osoby, które każdego dnia zastanawiają się jaką szkołę średnią wybrać. Presja otoczenia pewnie nie pomaga... Wiem z autopsji - każdy chciał mnie gdzieś indziej wysłać. Wiadomo, że to są błahe wybory. Co jednak, kiedy musielibyśmy zadecydować o czyimś być lub nie być na tym świecie? Jakiego wyboru wtedy dokonalibyśmy? 
          Powieść jest podzielona na kilka etapów. Najpierw mamy prolog, z którego nie dowiadujemy się dużo. Kiedy go czytałam myślałam, że chodziło o kłótnię. I mężczyzna idzie przepraszać kobietę. Jak się później okazało była to tylko po części prawda.
    Poznajemy dwójkę bohaterów: Gabby i Travisa. Na pierwszy rzut oka oboje są spełnieni. Ona ma swój własny dom, dobrą pracę i mężczyznę, którego kocha. Jedyne czego jej brakuję to obrączka na palcu. On jest uznanym weterynarzem, ma kochających przyjaciół, jednak nie ma szczęścia w miłości... Okazuję się, że są sąsiadami. Poznają się tak naprawdę dzięki swoim pieskom. Od słowa do słowa są pod coraz większym urokiem siebie nawzajem. I tu przychodzi pierwszy wybór: Gabby musi zdecydować kogo chcę wybrać.
Kolejna część odbywa się 10 lat później. Niestety w niej nie jest już tak kolorowo. Duże znaczenie symboliczne ma tutaj gołąb. Jest to druga książka Sparksa, w której natrafiłam właśnie na taki symbol. Na tym etapie to Travis musi podjąć decyzję. Musi zdecydować czy zrobi to co obiecał, czy przeciwstawi się temu... I to naprawdę nie będzie łatwe zadanie.
     Na końcu jest epilog, czyli jak wszystko się skończyło. Dobrze, a może źle? Może będzie trudna rozmowa, dlaczego postąpił tak, a nie inaczej?
           Pozycja bardzo mi się podobała. Opowiadała o tym co każdy z Nas musi robić - czyli podejmować decyzję. Dokonywać wyborów. Nie zawsze tych prostych i przyjemnych. Czasami  mogą one zaważyć na Naszym losie, a nawet życiu. I to wtedy będzie od NAS zależało, jak wszystko dalej się potoczy.

Ocena: 8/10

sobota, 10 stycznia 2015

Papierowe miasta - John Green

         Czy wpadłam w szał na punkcie Green'a? Nie, ale cenię jego powieści. Dzisiaj chciałabym opisać kolejną z jego powieści, trochę mniej znaną od Gwiazd naszych wina - recenzja klik Papierowe miasta są inne. Z pewnością różnią się tematyką, choć wciąż bohaterami pozostaję para nastolatków.
         Czym w ogóle są papierowe miasta? Muszę przyznać, że autor spisał się na medal i świetnie to objaśnił. Przy okazji wzbogaca Nas o wiedzę. Zdradzę Wam tę tajemnicę (choć on w pozycji wyjaśni lepiej :)) Są to po prostu niezamieszkane miejsca, w których kiedyś coś było... np. osiedle. W powieści jest też kilka innych znaczeń, których nie będę Wam zdradzać.
         Na pierwszych stronach  książki poznajemy Quentina, który jest nieśmiałym, zwyczajnym 18latkiem. Prowadzi ustabilizowane wręcz nudne życie. Szkoła-przyjaciel-dom, któż z Nas tego nie zna? Trudno powiedzieć czy chcę jakieś zmiany... Wydaję mi się, że było mu dobrze w tym stanie. :) Jedynie co przyśpiesza mu bicie serca to widok Margo - sąsiadki, z którą zna się od dzieciństwa. Ohh, jak ona się od niego różni! Przebojowa, pełna energii, nie bojąca się przygód i ustawiająca wszystkich w szkole. Któż z Nas o tym nie marzył? (niekoniecznie w tym samym sensie, bardziej o przebojowość i popularność mi chodzi)
         Chłopak nie wiedział, że jedna noc zmieni wszystko w jego życiu... I kiedy myślał, że wszystko zacznie się dobrze układać - Margo znowu zniknie. Czemu znowu? Już wcześniej zdarzały jej się takie eskapady, jednak po kilku dniach, tygodniu - wracała. Dziewczyna przy każdej uciecze zostawia jakąś wskazówkę. Jednak po kilku trop się zwyczajnie urywa. Qunitn okazuję się bardzo uparty. Postanawia za wszelką cenę odnaleźć Margo! Zaczyna szukać tego, czego jak sądzi dla Niego zostawiła... W pewnym momencie jednak trop się urywa... Czy Quntin odnajdzie swoją ukochaną? Czy będą razem?
         Muszę przyznać, że powieść typowo dla nastolatków, ale sądzę, że każdemu przypadnie do gustu. Starsi powspominają sobie młodzieńcze czasy i pośmieją się w dużej dawce dawanego Nam humoru przez autora. Szalona podróż nowym minivanem jest naprawdę przezabawna! W głowie jest pytanie: czy zdążą? Jednak zapomina się o nim czytając. Zdecydowanie  ta część i pierwsza noc podobały mi się najbardziej.
Plusem są słowa jakimi posługuję się Green. Są lekkie i przyjemne, a zarazem tak jakby wyszukane? Historia jest opowiedziana bardzo ciekawie i czytelnik zastanawia się, jak się zakończy. Dzięki niej możemy poznać ciekawe, niecodzienne rozwiązania.
          Podoba mi się, że książka nie jest tylko o miłości. Wgłębiając się w nią bardziej dostrzeżemy, że autor przekazuje nam wartościowe rzeczy. Udowadnia, że nie warto myśleć stereotypowo. Wręcz "mówi", że warto dążyć do samodzielności. Warto powiedzieć to co się myśli i pokazać swoje ja! A to najbardziej sobie cenię.

Ocena: 8/10  

wtorek, 6 stycznia 2015

Drugie życie - Donna Anders

           Nie będzie wstępu, jako takiego. Jakoś nic mi do niego nie pasuję. Nie mam pojęcia, jak zacząć tę recenzję, żeby Was zachęcić... Będzie po kolei. Miejmy nadzieje, że wyjdzie. :)
          Wyobraźcie sobie rodzinę. Małżeństwo i uroczy synek. Idealnie prawda? Ta książka niesamowicie pokazuję, jak pozory potrafią mylić. Sharon poznaję Paula. Z początku jest jak w bajce. Niestety idylla nie trwa długo. Ostatecznie kobieta zostaję bita i poniżana przez męża. Jest również zastraszona, więc nikomu nic nie mówi. Całą historię zna tylko jej przyjaciółka. A Paul? Zaczyna robić z niej wariatkę! I co gorsze - wszyscy mu wierzą... Ma nawet o jej stanie zdrowia zaświadczenie od lekarza, chociaż Sharon nigdy u niego nie była. Śmieszne? Być może. Jednak, jeśli zagłębić się w ten temat bardziej to przecież tak jest... Taka kobieta się boi i ulega mężowi. Czasami uważa, że on ją kocha, lecz ona była nieposłuszna i zasługuję na karę...  
           Uff, na szczęście ta bohaterka taka nie jest. (Naprawdę, gdyby była zaczęłabym sobie rwać włosy z głowy. Hm... tak - nie lubię stereotypów :)) Sharon ma o kogo walczyć! W końcu mają syna. Wie jednak, że nawet jeśli ucieknie on ich odnajdzie. I ODBIERZE JEJ DAVIDA. Uchodziła za nienormalną - miałby opinię lekarza, zeznania sąsiadów, jak to bardzo ją kochał i troszczył się o nią. Uwierzcie, że z zewnątrz sprawiał takie wrażenie. W pewnym momencie tego nieciekawego życia Sharon odkrywa coś, co przyspiesza jej decyzję. Ucieka. W czasie podróży wpada na wydawać by się mogło - genialny plan! Prawdę mówiąc domyśliłam się go, zdając sobie sprawę, że chyba nie ma innego wyjścia... 
            Wraz z synem zaczyna swoje życie. Lecz i tutaj nie jest, jak w bajce. Znowu zaczyna żyć w niepokoju. Czyżby Paul je odnalazł? Kto jest tym, który chcę jej śmierci? Przyznam się szczerze, że tutaj błądziłam. Najpierw myślałam źle, potem dobrze, ale następnie znowu zmieniłam zdanie. I to dzięki autorce! Naprawdę umie podnieść ciśnienie. 
            Książkę czyta się bardzo szybko. Pokazuję jaki zły jest taki toksyczny związek. Łe, to nawet mało powiedziane... Ukazuję nam, że nasze decyzję mają na Nas bardzo duży wpływ. Okazuję się, że przeszłość ma znaczenie! Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Jednak pasuję do tej książki. :)
            No cóż, pozostaję mi polecić. Inaczej Was nie zachęcę. Pozycję czyta się szybko, w sumie ma dwa główne wątki i na prawdę, gdybym zaczęła opisywać to mogłabym ujawnić za dużo! A tego w końcu nikt nie lubi. :) 

Ocena: 7/10    
                                                

niedziela, 4 stycznia 2015

Podzieleni - Neal Shusterman

          To był przypadek. Jakich wiele. Pewnie będąc w bibliotece nie zwróciłabym na tę książkę uwagi. Bo w ogóle co to za okładka? I chyba znajdowała się w kategorii: fantastyka. Półka rzadko przeze mnie oglądana... Wypożyczyła ją moja siostra. Mam zwyczaj przeglądania książek jakie czyta (to nic, że praktycznie same fantasy...), ale jak widać czasami znajduję i tam takie perełki :)
          Każdy z Nas czasami sprawia problemy. Jedni mniejsze, inni gorsze... doprowadzając swoich rodziców do rwania włosów z głowy. A teraz wyobraźcie sobie, że jest na to sposób. Zostaję uchwalona ustawa, w której do 13 roku życia jesteście bezpieczni - nic nie może Wam zagrozić, a potem? No właśnie. Od 13 do 18 roku jesteście zdani na los tych, którzy powinni Was najbardziej kochać. Wiadomo, że w tym wieku przychodzi największy bunt. Jesteśmy naprawdę nieznośni. I wtedy rodzice mają możliwość: wysłać Nas na podzielenie! Jak? Po prostu. Składają pismo do takiego jakby urzędu, potem przychodzą hycle (dzisiejsza policja) i odsyłają każdego podzielonego do zakładu, w którym ma odbyć się cała procedura. Ich organy po prostu posłużą innym ludziom, dzięki czemu tak naprawdę nie umrą. Czy, aby na pewno? Wiem, że przeszczepy stosuję się obecnie, ale narządy są brane od osób, które wyraziły na to ZGODĘ oraz ich mózg już umarł. Nic nie dało się zrobić. A tu? Byli to zdrowie nastolatkowie. Dlatego nie można powiedzieć, że to jest to samo...
            Książka opowiada o trójce bohaterów. Connorze, Risie oraz Levie. Historia każdego z Nich jest inna. Connor sprawia wiele problemów wychowawczych, Risa wychowuje się w domu dziecka i skończyły się pieniądze na jej kształcenie, a Lev jest dziesięciorodnym (10 dzieckiem swoich rodziców, którzy są głęboko wierzący i składają chłopca w ofierze Bogu). Wiecie jaka jest na to wszystkiego reakcja Lev'a? Jest głęboko przekonany, że tak właśnie miało być i do tego celu się urodził. Connor i Risa pukają się w czoła, kiedy się o tym dowiadują i postanawiają mu pomóc.... 
Zwłaszcza, że najpierw muszą sobie. Cała trójka spotyka się w dość nieoczekiwanym miejscu. MUSZĄ UCIEKAĆ! Doskonale wiedzą, że do 18stych urodzin nie są bezpieczni. Lev stwarza dodatkowe problemy... A los dodatkowo przynosi niespodzianki, którym muszą stawić czoła. Czy im się uda? Czy uratują swoje życie? Czy Lev zmieni zdanie? Gdzie się podzieją? Odpowiedź czeka na Was w książce!
            Muszę wam napisać, że powieść jest pełna emocji. W sumie pokazuję, jak Nasze życie może wyglądać za kilkanaście lat... Nie wiadomo co władzy uderzy do głowy. A już niektóre kraje wprowadzają aborcje, przecież do Nas też może przyjść... W pozycji też jest opisana swego rodzaju aborcja - tylko na ludziach, którzy już mają coś do powiedzenia! Zaczynają być świadomi swojego JA! Pokazują Nam siebie, swoje pragnienia, ujawniają lęki. Książkę naprawdę czyta się szybko i z zapartym tchem...  Polecam? Oczywiście! 

Ocena: 8/10


            



piątek, 2 stycznia 2015

Niepełni - Paweł Pollak

          Książkę poleciła mi bibliotekarka. Mówiła o niej, jak nakręcona, więc wzięłam. Bo czemu nie? Opis z okładki był zachęcający - dwoje niepełnosprawnych ludzi, którzy chcą kochać i być kochani.
           I część jest o niej. Edyta jest dziewczyną, która studiowała na AWF i cieszyła się sporą popularnością. Nie będzie niespodzianką, kiedy napiszę, że miała przystojnego chłopaka. Zostawił ją tuż po wypadku, w którym straciła czucie w nogach. Jest zła na świat. Nie rozumie dlaczego akurat ją spotkała taka tragedia. Pragnie miłości, ale uważa, że nie ma szans na zdobycie jej.  Ma jedno marzenie - koniecznie chcę mieć dziecko...
            II część opowiada o nim. Jacek jest 30 letnim prawiczkiem. Ta część pokazuje, jak bardzo pragnie dziewczyny... takiej, którą będzie mógł kochać. Jednocześnie zrobi to czego nigdy nie robił. Nie decyduje się na pójście do prostytutki - chcę, żeby wszystko wynikało z miłości, a nie potrzeby. Jedyny pozytywny element, który w Nim znalazłam. : ) Co jest defektem Jacka? Nie widzi od urodzenia. Jego matka miała ponad 40 lat, kiedy zaszła w ciążę. Chyba nie muszę pisać, że to zawsze wiąże się z podwojonym ryzykiem... Pod koniec części Romek (przyjaciel Jacka!) poznaję ze sobą te dwie pokrzywdzone przez los osoby. Wypadek na schodach sprawia, że zakochują się w sobie. Chociaż ja mam wątpliwości czy to tak faktycznie była miłość.
            III część - my. Zdecydowanie przepełniona sielanka, której brakowało przez całą książke. Tutaj nie ma miejsca na smutek, nawet do tej pory sceptyczna matka Edyty bardzo szybko akceptuję ich związek. W końcu Jacek uprawia seks, którego był tak spragniony. Są szczęśliwi.
            IV część - oni. Jak się okazuję radość trwała tylko kilka miesięcy. To fragment, który bardziej opowiada o bracie Jacka. Jednak wyraźnie ma to związek z parą. Bardzo mocna część, chyba moja ulubiona. Może dlatego, że to właśnie w niej był zwrot akcji. Nie było tego zrzędzenia przez całą część "jaki to mnie los spotkał" Z drugiej strony część jest nad wyraz krótka i może po prostu nie było na to czasu.
            V część - ono. Jak się można domyślić ono - dziecko. Czy, aby na pewno?

           W tej książce rozegrała się tragedia. Nie było sielanki, jak można spodziewać się. Spotkała się dwójka ludzi bardzo samotnych, ale z opisów nie zauważyłam, żeby w jakiś sposób chcieli, aby było inaczej. Chcieli tylko być kochani. Jednakże wyglądało to tak, jakby tego oczekiwali nie dając nic w zamian... Nie poczynili starań (a przynajmniej Edyta), żeby zmienić swoje życie (to znaczy poznać tę osobę, która da jej miłość). A muszę przyznać (z pewnością się zgodzicie), że w czterech ścianach taka rzecz jest po prostu niemożliwa. Jacek szukał, ale pytanie czy tam gdzie powinien...
Uważam, że książkę warto przeczytać przynajmniej ze względu na zakończenie. Nic z tych rzeczy - nie będzie happy endu. A może nawet punk wyjścia? Sami ocenicie, jeśli po nią sięgniecie.
           Czy polecam? No cóż... Uważam, że na tę pozycję każdy będzie inaczej patrzył. W Internecie można znaleźć pełno negatywnych opinii, ale również pozytywnych. Twierdzę, że każdy powinien przeczytać i sam zdecydować.

Ocena: 6/10