czwartek, 26 lutego 2015

Poczwarka - Dorota Terakowska

         Od samego początku wiedziałam, że ta książka będzie inna. Wskazywał na to sam fakt, że czytałam ją w pdf-ie, nie robiąc przy tym żadnej przerwy. Nawet moje wrażliwe oczy się nie zmęczyły! Może po prostu łzy je ukoiły? :)
         Adam i Ewa (uważam, że wybór akurat tych imion nie był przypadkowy) wiodą poukładane życie. Niczego im nie brakuję, więc decydują się na dziecko. Wszystko układa się idealnie aż do dnia narodzin. Dziewczynka rodzi się z zespołem Downa. Rodzice przeżywają szok. Niestety Adam nie potrafi zaakceptować tego co otrzymał. Zawsze marzył o rodzinie idealnej. Nie zamierza wychowywać osoby, która nie będzie potrafiła spełnić jego oczekiwań. Chcę oddać dziecko. Ewa postanawia sprzeciwić się mężowi. Nazywa dziewczynkę Myszka. Mężczyzna nie potrafi zrozumieć tej decyzji, jednak nadal chcę żyć z kobietą. Niekoniecznie ze swoim dzieckiem.
         To życie nie jest łatwe. Adam patrzy na Myszkę z obrzydzeniem. Nie chcę, nie potrafi jej zaakceptować. Mogłoby się wydawać, że ona o tym nie wie. Jednak prawda jest inna. Ona czuję, że tatuś się odsuwa, że nie chcę jej dotknąć. Mimo, iż jest upośledzona zdaję sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. Próbuję to zmienić. Chcę zasłużyć sobie na miłość. Jednak to co w jej głowie jest idealne, w świecie zewnętrznym wygląda zupełnie inaczej.
         Myszka ma swój własny świat. Naprawdę, kiedy zaczniecie czytać - od razu ją pokochacie. Nie będzie Wam przeszkadzał jej defekt. To naprawdę nic. Szkoda, że Adam nie mógł tego zrozumieć. W książce jest pokazana droga, jaką trzeba iść, żeby wychowywać osobę chorą na zespół Downa. Nie jest to łatwe. Ewa naprzemiennie kocha i nienawidzi córkę. Powieść pokazuję, jak trudno wychować osobę niepełnosprawną.
         Pozycja jest naprawdę niesamowita! Czytając mamy wrażenie, że utożsamiamy się z którymś z bohaterów. Z którym? To chyba tak naprawdę zależy od tego w jakiej sytuacji jesteśmy. Dzięki książce stajemy się wrażliwsi. Dzięki niej nauczymy się patrzeć na osoby chore inaczej. Nie z obrzydzeniem. Nie z wyższością. Może chociaż w maleńkim stopniu je zrozumiemy.

Na pewno jest to powieść, do której się wraca. Nie można o niej szybko zapomnieć. Ona cały czas tkwi w podświadomości, nawet jeśli człowiek myśli, że już nie ma z nią dużo wspólnego. Naprawdę ma, bo taka historia mogłaby wydarzyć się w życiu każdego z nas.

Ocena: 10/10 

sobota, 21 lutego 2015

Pięćdziesiąt twarzy Greya - E. L. James

         Książka, o której słyszał każdy.  Dużo osób mi o niej opowiadało. Być może opowiadało to za duże słowo. Mówili, albo że jest infantylna, albo jaka to przecudowna! I oprócz tego, że można ją nazwać książką erotyczną nic więcej się nie dowiedziałam. Nie lubię czytać recenzji przed przeczytaniem czegoś. Psuję mi to radość czytania. :) Nie miałam w planie czytać tej "książki dla mamusiek", jak to mi pewna osoba powiedziała. W sumie dość długo dyskutowaliśmy czy to faktycznie jest "książka dla mamusiek". Wiadomo opinii tyle ile osób. Co mnie zatem skłoniło? Sama nie wiem. To był zwyczajny impuls, zwłaszcza, że 15 książek czeka w kolejce, więc na brak lektury nie mam co narzekać.
          Na początku książki poznajemy młodą, niedoświadczoną Anastasję (Anę) oraz niesamowicie przystojnego, na widok którego każdej kobiecie zapiera dech w piersiach Christiana Greya. Ana kończy szkołę, a on jest prezesem w szybko rozwijającej się firmie. Kobieta przeprowadza z nim wywiad. I rzecz by można, że historia się kończy. Grey odszukuję dziewczynę, umawiają się na randkę. Zapachniało mi w tamtym momencie tanim romansidłem.
Następnie Grey chcę wszystko zakończyć (zanim cokolwiek się zaczęło) i oznajmia Anie, że nie jest dla niego! Tutaj akurat wyczułam, że już gdzieś to czytałam, ale nie wiadomo, w którym kościele mi dzwoniło, więc zostawiłam to w spokoju. Jak się pewnie domyślacie młoda kobieta nie daję za wygraną i uwodzi czarującego mężczyznę.
          Grey przeraża kobietę tym, jaki seks lubi. A ta mu wyjawia, że jest dziewicą. Tak, z tego momentu powieści miałam największy ubaw. Wszystkie jego niecne plany spaliły na panewce. Jednak mamy do czynienia z upartą osóbką, która nie daję się spławić za drzwi. I uprawiają pierwszy seks. Specjalnie użyłam słowa pierwszy - dla Anastasji jest to pierwszy raz, a Grey uprawia po raz pierwszy waniliowy seks.

- Co to jest waniliowy seks?- Czysty seks, Anastasio. Żadnych zabawek ani dodatków (...)
-Och.- Myślałam, że nasz seks był czekoladowy z sosem karmelowym i wisienką na wierzchu. Ale co ja tam mogę wiedzieć...

         Jednak to nie jest to, czego pragnąłby Christian. On uwielbia perswazję i dominację. Zabiera ją do swojego pokoju zabaw... Dziewczynie nie podoba się to ani trochę.  Pokazuję jej świat BDSM. W sumie co do tego można mieć duże wątpliwości. Powiedzmy, że jest to bardzo mała i bardzo delikatna namiastka BDSM. Jeśli ktoś nie wie co to jest odsyłam do Wikipedii. Także nie mogę powiedzieć, że w książce było dużo perswazji.
         Ana boi się bólu. Nie chcę, żeby chłopak zrobił jej krzywdę. Po poznaniu go  ciągle płacze. Nie może powstrzymać łez. Niepokoi to jej znajomych. Przecież ona wcześniej nigdy nie uroniła chociażby jednej łzy, ale i nie była zakochana. Ciągle zastanawia się czy chcę takiego życia, jakie może zaofiarować jej Christian.
         W całej książce zdecydowanie najwięcej jest tego, jak bardzo Ana się boi, że Christiana bezwzględnie nie wolno dotykać, jak to Anastasja niesamowicie pachnie,  że ma jeść oraz że nie może przyjmować tak drogich prezentów, bo czuję się jak dziwka. Tak, zdecydowanie za dużo było tych zdań... Każde pojawiało się w każdym rozdziale. Do znudzenia.
          Książka praktycznie opiera się na tym, że albo główna para bohaterów je kolację albo uprawia seks. (W sumie dla Greya było to ostre pieprzenie, ale co ja tam wiem) Są jeszcze sceny poboczne, ale można je tutaj pominąć. A zakończenie też jest bardzo śmieszne. :D Ana ucieka, bo Christian daję jej 6 (słownie: sześć) klapsów pasem! A wiedziała na co się piszę...
     
Co myślę? Sama nie wiem. Na pewno plusem powieści jest to, że bardzo szybko się czyta. Minusem jest  na pewno fabuła, która zbytnio nic ciekawego nie wnosi oraz trochę zakłamany świat BDSM. Bo w końcu, albo jest uległa, albo lubi jak się z nim droczy. No i na takich warunkach uległa nigdy nie wprowadzałaby warunków, ale no autorka chciała tak. Nie mam pojęcia czemu pozycja stała się bestselerem. Na moje jest to szybka książka na oderwanie się w samotnym wieczorze. Nic więcej.

Ocena: 4/10 

poniedziałek, 16 lutego 2015

Halina - Witold Ławrynowicz

          Książki historyczne? Zawsze sądziłam, że to nie dla mnie. Będąc umysłem ścisłym brakowało mi czasu na pogłębianie się w historii Polski. Jednak ostatnio przez świetne filmy, które obejrzałam: Miasto 44, Inka oraz spektakl teatralny o tematyce wojennej sprawiły, że zaczęłam na wszystko patrzeć inaczej. Tamte czasu to naprawdę nie była tylko zimna wojna. I jakoś pomału to do mnie dotarło. Kiedy natrafiłam na powieść Halina i przeczytałam opis nie wahałam się zbyt długo.
          Akcja powieści rozgrywa się w 1918 roku w czasie rewolucji bolszewickiej. Książka zaciekawiła mnie od pierwszych stron, ponieważ w epilogu było odwołanie do przeszłości. Taki trik naprawdę wywołuje u mnie dużo emocji i mój mózg zaczyna zastanawiać się:co będzie dalej. Akurat w tym wypadku dalej nie było za przyjemnie, ale po kolei.
Na początku poznajemy Wiktora, który jest ojcem rodziny, robotnikiem. Wiedzie spokojne życie, dopóki nie dostaję telegrafu od swoich rodziców. Postanawia (a może taką presje wywiera na nim żona?) - toksyczna kobieta swoją drogą> udać się do nich. Nie zastaję tam nic dobrego. Zaczęła się rewolucja. Krótko po tym trafia do więzienia i tam obiecuje znajomemu rodziców, że uratuje tytułową bohaterkę - Halinę.
           Droga do uratowania kobiety wcale nie jest łatwa. Mężczyzna nawet zastanawia się, jak niby ma tego dokonać. A kiedy nadarza się okazja zastanawia się czy po prostu nie uciec. W końcu nie wie czy kobieta jeszcze żyje. Jednak honor zwycięża. Następnie mamy okazję przeżywać Wraz z nimi ich wszystkie przygody. Nigdy nie wiemy czego możemy się spodziewać. Wyjdą cało z opresji, a może trafią do więzienia? Co ich spotka po drodze?
            Ławrynowicz stworzył naprawdę ciekawą powieść. Poznajemy sporo uczuć: nienawiść, miłość, przyjaźń. Wszystko razem tworzy ze sobą idealną mieszankę. Nawet długie opisy są znośne. Skoro ja tak twierdzę to coś musi w tym być. :)

Ocena: 9/10

__________________________

Zdaję sobie sprawę, że dawno mnie nie było. Złożyło się na to kilka czynników, które nie pozwoliły mi w pełni usiąść z książką w ręku. :) Na szczęście teraz mam trochę wolnego (czyżby?) i mam nadzieję, że wszystko nadrobię!